Mam wrażenie, że robiły, co mogły, żeby ten film uratować, ale niestety, scenariusz za słaby...
Oprócz tego za dużo botoksu a za mało treści.
Trudno za to winić aktorki-ostatnio widziałam program dokumentalny o kobietach w kulturze,
gdzie szanowani profesorowie ze Stanów wypowiadali się, że Hollywood nie przepuszcza
scenariuszy ze zbyt silnymi kobietami, które miałyby coś więcej w głowie, niż tylko jak zdobyć,
odzyskać, względnie zemścić się za odbicie faceta.
Tu to widać.
Z duuuużym przymrużeniem oka da się obejrzeć, ale ja osobiście dałam radę tylko ze względu
na bezwarunkową sympatię do Meg Ryan :-).
Bening powinna naprawdę zmniejszyć dawkę botoksu :-)